- autor: OrCuuu, 2014-10-08 20:53
-
Na pewno nie mogliśmy narzekać na brak emocji w środowym spotkaniu w ramach pierwszej rundy eliminacji do Pucharu Polski na szczeblu DZPN. Niestety, spotkanie to przegraliśmy z MKS Oława 2-5...
Spotkanie z III ligowym zespołem przyciągnęło trochę ludzi na naszą Arenę. Jedna osoba która zdecydowała się policzyć ludzi w pierwszej połowie meczu twierdzi że było ich lekko ponad 150. Mecz rozpoczął się tak jak przewidywali chyba wszyscy obecni - od mocnego naporu gości. Już w pierwszych minutach możemy mówić o szczęściu kiedy to w ostatniej chwili nasz zawodnik zdołał wybić piłkę po groźnym zamieszaniu w polu karnym. Pierwszą okazję z naszej strony obserwowaliśmy w okolicach 5 minuty, kiedy to z dośrodkowania z rzutu wolnego Pawła Milewicza, próbuje wykończyć głową Pięta. Bramkarz obronił piłkę z trudem, ale i tak ostatecznie sędzia boczny zasygnalizował spalonego. Przewaga na boisku zawodników rywala była bardzo wyraźna, ale nie potrafili potwierdzić jej na prawdę groźną akcją. Dopiero w 25 minucie goście wyszli na prowadzenie. Strzał z dystansu i rykoszet od Szymona Kuchcińskiego - Oławianie prowadzą 0-1. Po tej bramce sytuacja na boisku nie uległa zmianie, przeciwnicy cały czas dominowali a my od czasu do czasu wychodziliśmy z kontrami. Pod koniec pierwszej połowy, właśnie podczas jednej z kontr z boku pola karnego został sfaulowany Kamil Zimny i sędzia odgwizdał rzut wony. Wykonawcą był Paweł Milewicz który oddał celny strzał na bramkę i goalkeeper gości który bardziej spodziewał się dośrodkowania, musiał uznać wyższość naszego kapitana i nie zdołał obronić tego strzału. Mamy remis 1:1! Chwilę później mogliśmy ponownie przegrywać ale strzał z dystansu na raty broni Mateusz Milewicz. Do przerwy, mimo wszystko dość niespodziewany remis.
Na początku drugiej połowy, Orzeł atakował odważnie co przyniosło efekt. W polu karnym został podcięty Patryk Łabuda i sędzia wskazał na jedenasty metr. Pewnym egzekutorem okazał się Damian Nowak który bez problemów pokonał bramkarza. 2-1! Chcieliśmy pójść za ciosem i znowu próbowaliśmy stworzyć zagrożenie. Niestety strzał naszego zawodnika przeleciał ponad bramką. Rozwścieczony stratą gola MKS rzucił się stanowczo do ataku. Niestety, no i przyszła pechowa dla nas 55 minuta, kiedy to w dogodnej sytuacji na wyrównanie znalazł się napastnik gospodarzy. Piotr Witkowski próbował wybić jeszcze piłkę, ale na nasze nieszczęście trafił w nogi rywala. Sędzia nie miał wątpliwości przy tym zagraniu i pokazał na jedenasty metr, następnie wyciągnął czerwony kartonik i tak o to po 10 minutach drugiej połowy gramy w osłabieniu. Mateusz nie dał rady obronić rzutu karnego i mamy ponownie remis 2:2. Orzeł grając w 10 został zepchnięty już do głębokiej defensywy i już chwilę później mamy tego efekt. Piłka po strzale w długi róg wpada do sitaki i przegrywamy 2-3. III ligowy zespół dalej groźnie atakował, ale brakowała im wykończenia Z upływem czasu, bardzo ambitnie grającym naszym zawodnikom, coraz ciężej wyprowadzało się kontry. Chociaż w ostatnich dziesięciu minutach była szansa na wyrównanie. Piłkę przedłużoną przez Damiana Nowaka, uderza Pięta i mało brakowało a bramkarz dostałby za kołnierz. No ale niestety - tylko górna siatka. Już w samej końcówce, Oławianie ucinają wszelkie nadzieje na choćby remis. Piłka mocno uderzona z dystansu po rogu i nasz bramkarz był bez szans. W doliczonym czasie gry, już bez nadziei na korzystny wynik traciły piątą bramkę. Po tym golu sędzia już nie pozwala wznowić gry, Spotkanie kończy się wynikiem 2-5.
Wynik dość wysoki, który tak naprawdę nie odzwierciedla serca włożonego przez naszych zawodników w to spotkanie. Myślę że, nie jedna osoba wzięłaby taki wynik przed meczem w ciemno. III - ligowa drużyna z grajkami z b-klasy - przecież to musi być pogrom dwucyfrowy. A jednak nie! Pokazaliśmy w tym spotkaniu że jak się bardzo chce to sporo można zdziałać. Jedno jest pewne, co zostało zauważone przez nie jednego. Gdyby Orzeł tak grał w każdym meczu to zrobiliśmy w lidze pewnie awans...
No cóż, drugi raz uczestniczyliśmy w rozgrywkach pucharowych i drugi raz odpadliśmy w drugiej rundzie. Wstydzić się nie ma czego, a zdobyliśmy jakieś kolejne doświadczenia, które miejmy nadzieje że zaowocują w rozgrywkach ligowych...