- autor: OrCuuu, 2014-11-16 14:05
-
W ostatnim spotkaniu rundy jesiennej sezonu 2014/2015 przegrywamy na wyjeździe z Wratislavią II Wrocław 2-0. Po meczu samo nasuwa się pytanie, ile musimy mieć sytuacji żeby wreszcie strzelić gola? 15? 20?
Pierwsza połowa spotkania dominowała głównie w walkę w środku pola, jednak lekka przewaga była po naszej stronie. Pierwszą szanse na prowadzenie mieliśmy my. Piłka po strzale Damiana Nowaka trafia w poprzeczkę. Chwilę później w dogodnej sytuacji po podaniu Gniewkowskiego znalazł się Krzysiek Semp. Jednak jego strzał minął minimalnie słupek. W pierwszej połowie były to dwie najlepsze okazje na zmianę wyniku, jednak niestety do przerwy 0:0.
W drugiej połowie mieliśmy na boisku przewagę. Częściej atakowaliśmy, lecz nie za wiele z tego wynikało. Gospodarze od czasu do czasu wychodzili z kontrą. Po jednej z nich mieliśmy sporo szczęścia gdyż przed stratą gola uratował nas słupek. W 60 minucie podczas jednego z naszych ataków, w polu karnym zostaje sfaulowany Kamil Zimny. Sędzia dyktuje rzut karny i pokazuje czerwoną kartkę dla obrońcy Wratislavii. Niestety bramkarz gospodarzy wyczuł intencje Damiana Nowaka i wynik nie ulega zmianie. Drużyna z Wrocławia w osłabieniu zaczęła grać paradoksalnie lepiej. Zaczęli się utrzymać dłużej przy piłce i coraz częściej atakować. W 75 minucie Orzeł ma kolejną kapitalną okazję na pierwszą bramkę. Niestety tym razem Rafał Kohyt marnuje doskonałą sytuację. No i jak to mówią: "nie wykorzystane sytuacje lubią się mścić" - nie inaczej było i tym razem. W 85 minucie zamieszanie w naszym polu karnym i piłka wpada pod nogi świeżo wprowadzonego zawodnika miejscowych który nie ma dużych problemów z umieszczeniem piłki w siatce. Po wznowieniu gry od środka próbowaliśmy za wszelka cenę wyrównać. Jednak w 89 minucie wychodzi kontra. Pierwszy strzał Mateusz obronił jednak piłka została odbita pod nogi rywala, który bez trudu trafia i jest 2:0. Sędzia po bramce doliczył dwie minuty w których nic szczególnego się nie wydarzyło.
Przegrywamy trzecie spotkanie z rzędu, nie strzelając przy tym żadnej bramki. Jednak tym razem okazje były i to wcale nie mało. Nasi rywale poważnie zagrozili naszej bramce cztery razy, z czego dwa razy skutecznie. My mieliśmy ich o wiele więcej jednak przy nas widnieje liczba zero. Niestety po porażce spadamy w drugą połowę tabeli bo na 8 miejsce. Jednak do pierwszego Brochowa tracimy tylko 5 punktów. Sam nie wiem czy to dobrze czy źle. Niektórzy pewnie dalej kalkulują jak tu awansować zamiast zacząć grać normalnie w piłkę. No cóż, teraz mamy trochę przerwy. Czas na przemyślenia, odpoczynek, leczenie kontuzji. Szkoda tylko że nie spędzamy tego czasu na podium, ale tylko do siebie możemy mieć pretensje...